*

To ja Danae
kochanka złotego deszczu
z pracowni Tycjana
nie wiem co zrobić z podziwem
umieścić w skrytce zmysłów
zestawić lśniącą karnację ciałą
z bielą łoża
przestrzenią zamkniętą w słowie
otwartą na słowo
to przecież nie chroni
przed zawistnym spojrzeniem
religijnych łgarzy
albo przywołać zbliżenie
okolone cieniem wieków
nagrać echo doznań
zatrzymać w dłoniach pyłki złota
resztę przemilczeć
na progu przypowieści
wyzwolonej z powrotów

tzn

Jeżeli proza
to bardziej poetycka
z nutką filozofii i domieszką faktu
metafora przechodzi do historii
tradycja jako projekcja seksu
bawi wzdryga i nęci
zalezy przeciez od smaku
w granicach preferencji
przy tym muzyka
odtwarzana w myślach
słowo bezdźwięczne
będzie bez wyrazu
jeśli zwycięstwo to na zmianę z klęską
tajemnice raz święte
raz obleśne a raz zaniechane
autor z dygresją gorącą i zimną
wpisaną w porzekadła
pozwoli uniknąć konsekwencji żalu
skończy się na rojeniach
o logice abstrakcji czystości słowa
konkluzji realnej
często wydumanej