Rzucam jakieś słowa
z minionej epoki
to nie jest mowa
zimny ogień
przeszywa ciało
stygnę powoli
rozkładam ręce
nie z bezradności
a z braku oporu
jednak nie milczę
mową niewerbalną
odwiedzam znajomych
po mnie choćby
drwiący śmiech klęski
ukryty pod maską wiary