Niech będą dotykiem

powiedziałeś
nie lubię gładkich wierszy
tych które uczą wybaczać
ani tych patrzących z ukosa
na przyrodzenie
czy też tych które
kaleczą krawędzią spokój
zmieniają kierunek myśli
na bezsens utopii
i prolog zagłady

niech będą pytaniem
o tkankę snu
którą happening ubrał
w kwiecistą suknię
o jaźń odwróconą
i wszelkie rozbieżności
między mniej i więcej
o to co rzeczywiste
i najbardziej boli
o przecinki
łzą i złością podszyte
o prawo siły i moczu