Mogłam zrywać uśmiechy
z mijanych twarzy
podpierać się obrazem i
zmyślać drogi wiodące do domu
mogłam nieprzerwanie gasić światło
z rachunku prawdopodobieństwa
wyciągać podobieństwa
przeoczonej frazy
z ognia i wody tworzyć ciemność
rozpuszczać nici
czy ktoś wie
czy ja wiem że śnieg?
Można przecież tak rozpaczliwie milczeć
umarłych i żywych przerabiać na tradycję i
dąząc do doskonałości potykać się o rąbek
kwiecistej próżności
można?