Czy można przywyknąć do świata
oswoić ze sztucznym podziałem
tyranię cyrkowych sztuczek
stronić od spraw wielkiej wagi
w pomniejszonej optyce
jakby zło szło obok doznań
a obojętność była siłą magii
Czy wolno z zamkniętymi oczami
przechodzić na drugi brzeg kropli
fałszywym słowem oblekać części mowy
niczym rozchodnik
żyć myląc znaki
prostować przeciwległe strony
dojrzewać do rozłąki
na końcu rozkminić początek
by brać za zwykłą monetę
obroty ciał pod postacią człowieka
Czy wolno lęk oswajać z lękiem
w obawie przed klęską
na poziomie obliczeń
wiecznego niespełnienia
czy nie wstyd obrastać w wieczną słabość
fałszować życiorysy wyciskając pełnię
i prosić codzienność o więcej
dozgonnego życia
a przez to stawać sie normą
gasnącą obecnością
zmieniając czasem kierunek
czy charakter pisma