jestem zwierzęciem
udomowionym i wytresowanym
wiem kiedy owinąć uśmiechem
zesztywnialą niemoc
odmienić los
poskromioną złoscią
umiem się skulić
i wyć z niepokoju
o leśnych kumpli
ich oczy świecące w mroku są sygnałem dla morderców
o lisy z krętych ścieżek
puszczy pozbawionej konturów
jestem zwierzęciem z dialektyki pozorów
moje ciało jest zewnętrznym wnętrzem
nie spłoszy mnie dwunożny barbarzyńca
stopniowany krzyk i grymas jadu
moje ciało zwierzęcia pręży się
i spada na cztery łapy po spotkaniu człowieka