Czas klaszcze w dłonie

zapominam o szczęściu
przychodzi zwykle przed bólem

milczenie się dewaluuje
roztraja w czekaniu na dublera

lista wirtualnych kochanków
wygasa wraz z ekranem

dawkowanie wzmaga apetyt
podsyca to co już było

*

Wszystko już było
poranek wolny od ludzi
miejsca zawsze obok
ulotne precjoza
i sterta rupieci
zmiecionych ze sceny

chwila od ściany do ściany
zmiany łózek
tyle odcieni bieli
żaden nie do pary